Sesje RPG z elementami erotyki
Artykuł powstał i został opublikowany w oparciu o grę Amorion, ale z powodzeniem można go zaadaptować do każdego podobnego mu uniwersum.
Witajcie,
Zabierała się jak pies do jeża, ale się zabrała . Na początku chciałabym podziękować za wszystkie komentarze i opinie dotyczące poprzedniego tekstu. Przyznam szczerzę, że trochę zaskoczyło mnie zainteresowanie wśród Was. Nie sądziłam, że komuś zechce się to w ogóle czytać. Dziękuję również tym, którzy przyczynili się do powstania tego materiału, a jest Was całkiem sporo.
Słowem wstępu wyjaśnię również, dlaczego tak naprawdę po raz kolejny piszę. Otóż wiele osób czytając „Wirtualne związki” zwróciło się do mnie z zapytaniem, dlaczego nie uwzględniłam tam kwestii „sesji erotycznych”, które niejako powiązane są z bliskimi relacjami między postaciami? Odpowiedzi na to pytanie są dwie… Pierwszą z nich jest to, że moje własne doświadczenia są dość skromne w tym temacie, stąd niejako pojawił się pomysł odrobinę innego podejścia do tego tematu, o czym za chwilę. Drugą natomiast jest złożoność tego zagadnienia, która zdecydowanie w moim odczuciu zasługuje na oddzielną oprawę.
Przy analizie problemu „sesji erotycznych” postanowiłam trochę poeksperymentować i przeprowadzić mały wywiad wśród graczy. Muszę przyznać, że pomysł okazał się genialny (z całą skromnością oczywiście) i pozwolił mi na szersze spojrzenie na tę kwestię. Rozmawiałam z niemal czterdziestoma osobami… Z niektórymi całkiem krótko, z innymi bardzo długo i postaram się poniżej przedstawić wnioski, jakie udało mi się wyciągnąć z tych dyskusji.
Najpierw jednak chciałabym rozpatrzeć to zagadnienie ogólnie. Powinnam zacząć od tego, czym właściwie jest ta „sesja erotyczna” i dlaczego tak usilnie upycham ją w cudzysłów :p … Otóż powód jest prosty. Określenie „sesja erotyczna”, w dosłownym znaczeniu tego sformułowania, według mnie oczywiście, określa mniej więcej to samo, co film erotyczny. Jednym słowem mamy całą masę erotyki, z jakąś podrzędną fabułą. Należałoby również zaznaczyć, że często zdarza się, że nie mamy do czynienia z subtelną erotyką, ale czymś, co bardziej zbliżone jest niestety do filmu pornograficznego. Sądzę, że mimo tego, co się powszechnie uważa, do większości grywanych w naszym świecie zmysłowych historii pasowałoby raczej określenie „sesja z elementami erotyki”, gdzie przeważa dobra przygoda, a erotyka jest skromnym dodatkiem do niej. Dlatego pojawia się cudzysłów. Używamy tego zwrotu w znaczeniu potocznym, gdy tak naprawdę często mamy na myśli coś zupełnie innego. Należy jeszcze zwrócić uwagę, jak w kontekście rozgrywki fabularnej, postrzegana jest „erotyka”, gdyż jest to termin bardzo szeroko rozumiany, lecz ja posłużę się definicją z Wikipedii, która doskonale oddaje znaczenie tego słowa: „przedstawienie miłości zmysłowej w sztuce; opisuje seksualność bez dosłowności anatomicznych aktu seksualnego”.
Ostatnią sprawą jest wyjaśnienie sobie, czy to dobrze, czy źle, że piszemy erotyki i dlaczego to robimy? Cóż… Tu mogłabym napisać osobny tekst, bo opinii jest wiele i tak naprawdę ocena należy jedynie do samego gracza. Przedstawię zatem tylko i wyłącznie mój punkt widzenia.
Gra fabularna jest zabawą, z której mamy czerpać maksimum satysfakcji. Skoro, więc odczuwamy przyjemność w trakcie rozgrywania sesji obfitującej w zbliżenia, to absolutnie nie ma w tym nic złego. Ale, (oczywiście nie byłabym sobą, gdybym tego nie dodała) należałoby się kierować tymi samymi zasadami, które podałam w felietonie o „Wirtualnych związkach”, czyli zachowaniem dystansu, zdrowym rozsądkiem i wzajemnym poszanowaniem. Nie będę szerzej komentować wcześniejszego artykułu, po prostu odsyłam do wskazanego tekstu. Wszystkie zawarte w nim reguły proszę sobie przełożyć na rozgrywanie „ero” .
Natomiast powodów, dla których decydujemy się na rozpisanie sesji z elementami erotyki również wyliczyć można co najmniej kilkanaście… Czasami chodzi o zwykłą zabawę. Niejednokrotnie wynika to z sytuacji, do jakiej dochodzi w historii. Nieraz jest to zwykła ciekawość, czy chęć zbliżenia się do kogoś lub zaspokojenie swoich fizycznych potrzeb. Każdy zdaje się mieć własne zdanie na ten temat i dobrze., pod warunkiem, że nadal mamy na uwadze drugiego gracza i jego potrzeby, czyli patrz „Wirtualne związki”.
*Zabijecie mnie za długość tego tekstu, ale jedziemy dalej.*
Jak wszystko na tym świecie, również mieszkańcy Amorionu mają odmienne zdania na temat „sesji erotycznych”. Niektórzy chętnie je rozpisują, bez względu na ich charakter, są również tacy, którzy mają większe wymagania oraz ci, którzy nie piszą ich wcale. Dla ułatwienia, postanowiłam trzymać się właśnie takiego podziału. Zacznijmy więc po kolei rozprawiać o tym, co też rzekł lud:
1. Zacznę od graczy tzw. „wymagających”, bo, wbrew pozorom, tych jest chyba najwięcej wśród osób, z którymi rozmawiałam. W tym przypadku dominuje gra fabularna, natomiast elementy aktów traktowane są jako miły dodatek, wynikający z historii obu (lub więcej, nie wiem… nie wykluczam) postaci. Co więcej, tutaj erotyka pojmowana jest najszerzej. Preferowane są długie, barwne opisy, obfitujące nie tylko w charakterystykę doznań cielesnych, ale również zmysłowych i emocjonalnych. Najczęściej zbliżenie jest dopełnieniem więzi, jaka tworzy się pomiędzy kreowanymi przez nas postaciami. Pisanie tego typu tekstów jest swoistego rodzaju sztuką oraz niemałym wyzwaniem. Dla większości wyobrażenie sobie zabicia jakiejś straszliwej bestii jest o wiele prostsze niż tego, jak w sposób ciekawy, subtelny i pobudzający zmysły opisać zbliżenie dwóch istot.
Niezwykle ważne jest tutaj wyczucie, bo jak pokazują doświadczenia wielu graczy, bardzo szybko można kogoś zniechęcić do dalszego pisania. Niestety, ta grupa graczy boryka się ze swoistymi problemami, ponieważ wyrażając chęć do rozgrywania tego typu fabuł, narażają się oni na komentarze i propozycje, z których nie są zadowoleni. I tutaj mam osobisty apel właśnie do osób, które w ten sposób doznały jakichś przykrości. Poświęćcie temu tematowi trochę więcej miejsca w swoich profilach. Tak naprawdę, każdy w swoim opisie powinien mieć informację o stosunku do sesji o zabarwieniu erotycznym. Dlaczego? Z prostego powodu. Bo to oszczędzi nam problemów. Jeśli ich nie gramy, napiszmy, że nie gramy. Jeżeli dopuszczamy erotykę w dobrym smaku, to właśnie taki komunikat dajmy, a jeśli jest nam wszystko jedno, to też specjalnie nie ma się co kryć. Czasami wystarczy sprecyzować swoje oczekiwania, by ustrzec się przed ewentualnymi przykrościami, czy zwykłym rozczarowaniem. Całkiem mądrym rozwiązaniem jest również OT. Nieważne, czy poczynimy te ustalenia na początku gry, czy też w trakcie, gdy nagle zdarzy się, że postacie zbliżą się do siebie. Warto jest ustalić poprzez OT swoje oczekiwania względem elementów erotycznych i upodobań ich dotyczących.
Nie wiem, dlaczego nieraz muszę to powtarzać, ale rozmowa nie boli i z pewnością nasz partner w sesji nie zje nas za zadanie pytania, np. o to, czy nie miałby ochoty na wprowadzenie wątku erotycznego. Przykro to stwierdzić, ale sporo graczy uważa, że seks zawładnął naszym światem, co większości wcale się nie podoba. Powszechnie krąży opinia, że teraz łatwiej o szybkie „ero” (z małym porno) niż o dobrą przygodę. Ja mam to wybitne szczęście, że nie zdarzyło mi się jakoś tak dotkliwie zostać zrażoną, jednak cała masa ludzi jest po prostu tym faktem zmęczona i zdegustowana. Propozycje sesji erotycznych bez głębszej fabuły sypią się jak z rękawa. Opisy, które sugerują, że postać zainteresowana jest tylko jednym, zdążyły się już opatrzyć… A tak naprawdę większości graczy jednak nie o to chodzi…
2. Drugą grupę stanowią osoby, które piszą każdy rodzaj erotyki. Przyznam szczerze, że jestem odrobinę zawiedziona tym punktem. Z pośród wszystkich podpytanych przeze mnie osób tylko dwie przyznały, że nie ma to dla nich większego znaczenia i tak naprawdę nie za bardzo jest się tutaj nad czym rozwodzić… W końcu, co kto lubi, jak sami gracze stwierdzili .
3. No i na koniec gracze, którzy erotyków nie pisują. Początkowo nie zamierzałam poruszać tego zagadnienia, niemniej wydaje mi się, że kilka słów komentarza nie zaszkodzi . Powody dla, których nie jesteśmy skorzy do pisania sesji o zabarwieniu erotycznym są różne… Nie czujemy takiej potrzeby, nie trafiliśmy do tej pory na odpowiedniego partnera, jeszcze nie otrzymaliśmy takiej propozycji, mamy w realu kogoś i po prostu czulibyśmy się nieswojo, nie potrafimy odnaleźć się w opisywaniu aktów… Jedna z ciekawszych opinii z jaką się spotkałam to stwierdzenie, że jest to bezsensowne i dziecinne… Już widzę, jak większość czytelników się gorączkuje… Ale spokojnie, już tłumaczę o co chodzi… Otóż, jakby na to nie spojrzeć, to problemy w kwestiach naszej seksualności szerzą się w nieskończoność… Zbyt młody wiek (i tutaj ważna uwaga… jak wszyscy doskonale wiemy, aby zarejestrować się na Amo wystarczy mieć ukończone 15 lat, ale nie oszukujmy się, że ktokolwiek to sprawdza, bo po prostu nie ma mechanizmu, który by to umożliwiał, to po pierwsze, a po drugie to nie sądzę, by ktokolwiek mógł uznać granicę wieku 15 lat za odpowiednią do grania tego typu sesji, ja osobiście postawiłabym ją o wiele, wiele wyżej…), brak doświadczenia w życiu realnym i czerpanie inspiracji, przepraszam za bezpośredniość, z filmów pornograficznych, co w konsekwencji przekłada się na właśnie taki sposób rozgrywania „ero”, brak pewności, kto siedzi po drugiej stronie i czy aby jest dokładnie tej samej płci, którą podaje (i tu nastąpiło moje zdziwienie, bo niby gdzieś tam wcześniej zetknęłam się z takim problemem, jednak dopiero po przeprowadzeniu wywiadu okazuje się, że zdarza się to bardzo powszechnie i to według oceny graczy zwłaszcza wśród mężczyzn, którzy podszywają się pod kobiety – tu wszystkim takim przypadkom polecam przestudiowanie punku o rozmowie, szczerości i poszanowaniu), szczegółowość i słownictwo stosowane przez niektórych podczas opisywania aktów (większość z ankietowanych osób uważa, że niektórzy gracze stosują zbyt dosadne i wulgarne słownictwo, przy czym erotyka winna być czymś bardziej subtelnym), czy też w końcu poczucie, że pisanie sesji erotycznych jest próbą na spełnienia tego, czego nie potrafimy osiągnąć w życiu realnym.
Mając świadomość tych wszystkich aspektów, najzwyczajniej w świecie pojawia się u nas blokada nie do przeskoczenia i oczywista niechęć. Ponadto, grono osób uważa, że seks jest sprawą zbyt osobistą i intymną, by dzielić się nią z kimś zupełnie obcym. Mieszając sferę wyobrażeń z fizycznością, na którą niewątpliwie erotyka ma wpływ, wchodzimy na dość grząski grunt. Bardzo łatwo jest się tutaj pogubić, co może być katastrofalne w skutkach, jak choćby opisane w artykule zamieszczonym w moim profilu „Coś ku przestrodze…”
Reasumując, jak widać temat jest bardzo szeroki i wciąż mam wrażenie, że nie został do końca wyczerpany… Zapewne jeszcze długo mogłabym opisywać tu różne przypadki, jednak nie chcę was zanudzić na śmierć. Cóż mogę dodać od siebie na zakończenie? Jesteśmy bardzo złożoną i zróżnicowaną grupą ludzi i zwyczajnie szanujmy się nawzajem.
Podaję jeszcze dla zainteresowanych maleńką statystykę. Spośród 39 osób, z którymi rozmawiałam 28 pisze, bądź pisało sesje erotyczne, natomiast 11 nie miało i nie chce mieć z nimi do czynienia.
Naturalnie czekam na wszystkie komentarze. Uważacie, że czegoś zabrakło, coś pominęłam, wyjaśniłam mało szczegółowo? Piszcie, się poprawi. Mam nadzieję, że chociaż częściowo udało mi się zaspokoić waszą ciekawość.
Jak zwykle serdecznie pozdrawiam .
Numella Saron
Sesje RPG z elementami erotyki, bądź dotyczące wyłącznie rozpiski seksu, były, są i będą.
Nie każdy jednak gracz umie takową rozpisać, a żeby się tego nauczyć, to trzeba pisać, pisać i jeszcze raz pisać. Jednym przychodzi to z łatwością, innym z trudem, pojawiają się problemy z nazewnictwem – pod tym względem język mamy dość ubogi – terminy lekarskie nie wszystkim odpowiadają, wulgaryzmy również, a czasami określenia wymyślane przez graczy miast wprowadzać w miły nastrój i podniecenie, sprawiają, że wybucha się śmiechem przed monitorem.
Mnie to przypomina zabawy niespełnionych w życiu realnym ludzi – nie mam tu zamiaru nikogo obrażać – szukających odskoczni od niego w internecie.
Czym innym jest czytanie książek z elementami erotyki, romansów, a czym innym rozgrywanie tego podczas sesji RPG z drugą osobą. To już kojarzy mi się z cyberseksem, czatami dla „napalonych”, gdzie nigdy nie wiemy kto siedzi po drugiej stronie. Równie dobrze może się okazać, że sesję taką rozgrywa się z trzynastoletnią dziewczynką, co starszym panem pod sześćdziesiątkę.
Niemniej rozpisanie dobrej, porządnej sesji erotycznej jest sztuką, która niewielu się udaje.
A ja to widzę tak: wszystko jest dla ludzi. Jeśli następuje wola obu stron to się bawią ku wspólnej uciesze i takie artykuły (felietony), są jak ente ględzenie dziadka o dupie Maryni i dlaczego anal jest dla „pedałów”. NIE MA, powtarzam, nie ma żadnej receptury ani norm w tej kwestii bo erotyka i seksualność jest tak cholernie zróżnicowana, że próby wpychania tego w jakieś ramki i wyjaśniania, to jest kręcenie łyżką w Bałtyku by wywołać sztorm. Mówiąc wprost – napisałaś się dziewczyno ale realia są takie, że grania sesji erotycznej zawsze można odmówić, zawsze można ją przerwać gdy się nam nie podoba i zawsze można uznać, że się nam jednak podoba. A czy podoba, nie dowiemy się, dopóki nie spróbujemy. To, że ktoś „nie gra” sesji tego typu, oznacza tylko i wyłącznie tyle, że w chwili obecnej może i nie gra ale albo grał, albo kłamie albo kiedyś zagra. Wiem, że takie stwierdzenie wielu oburzy, jednak świętego oburzenia to my się już chyba naoglądaliśmy z różnych okazji, najczęściej im było świętsze tym więcej miał wzburzony na sumieniu.
I na koniec moja opinia i to, jak ja podchodzę do sesji „ero”. Nie widzę nic ciekawego w graniu samych cyberseksów, czyli zwykłych pornosów bez większej fabuły. W mojej opinii służą temu, co oglądanie pornografii. Czyli zwykły fapping pod tekścik zamiast pod obrazek. Osobiście jestem wzrokowcem (jak większość mężczyzn zgodnie z badaniami) i wolę opcję „wizualną” niż tekstową. Ale rozumiem, że są różne zboczenia i niektórym inaczej nie staje lub też boją się, że dziewczyna sprawdzi historię przeglądarki. Obojętnie. Dla mnie to strata czasu.
Natomiast jeśli z fabuły wynika związek emocjonalny to dla mnie, unikanie jakichkolwiek „scen”, choćby w wersji mocno light, jest bzdurą. Po pierwsze, kto nie chce zbliżenia z osobą, która budzi takie emocje? Impotent, gej (gdy sprawa dotyczy dziewczyny) albo dziecko. Wcześniej czy później, każdy związek zdąża ku temu i nawet jeśli nie chce się opisywać pełnego zbliżenia bo to jest faktycznie trudne, to przynajmniej domyślnie się opuszcza „zasłonę miłosierdzia” na wszystko co się działo poza wstępem. Ale sam fakt „aktu” jest naturalną koleją rzeczy. Nie czuję przymusu by odgrywać całość jeśli druga strona ma z tym problem ale jednocześnie nie mam problemu gdy wola takowa występuje. Traktuję to jako jeden z elementów gry, który też trzeba ładnie opisać, dobrać słowa i który przede wszystkim wynika z fabuły. Bo dla mnie fabuła jest tu najważniejszym kryterium. Jeśli już łączę postać z drugą (ponieważ jej gra mnie na tyle zafascynowała) to wirtualny seks jest po prostu kolejnym wyzwaniem literackim i okazją do zabawy. Bo ludzie, nie oszukujmy się, seks to jest rozrywka a nie jakiś krzyż pański. Mam wrażenie, że szukacie pretekstu by pogadać o dupie Maryni a cały ten felieton jest o kant kuli roztrzaskać bo tak naprawdę sprowadza się do zasad netykiety i wyrażenia woli obu stron.;]
Cararr każda opinia jest mile widziana, nawet taka, która oburza się na swoje istnienie 😉
Thoran, ja cię lubię ale trochę za mało. Pozwól, że pooram sens (a raczej bezsens) felietonu bez wdawania się w prywatne wycieczki. Jeśli czujesz jakieś niespełnienie albo potrzebę, by się do mnie osobiście dopierdalać to choć napisz coś na temat. Bo potem znowu będziesz latał jak rozhisteryzowana siusiumajtka po wszytkich krużgankach, z żalami, owinięty w randomową stronę z wikipedii. ;]
PS. Moja skromna prośba. Nie pisz do mnie, o mnie, nie odnoś się, nie rób uwag. Ja za tobą nie chodzę i nie szukam zwady. Z góry dziękuję i liczę, że okażesz się dorosłym człowiekiem.
Odnoszę się tylko i aż do tego co napisałeś, wszystko inne sobie musiałeś wymyślić 😉 Felieton z zasady jest opinią, jest subiektywny, zaś ty najpierw oburzasz się, że ten felieton/opinia w ogóle istnieje a potem dajesz własną opinię okraszoną „prawdami objawionymi”. Niestety tak samo jak kiedyś tak samo i teraz nie potrafisz znaleźć dystansu do tego co sam wypisujesz. Napiszesz kilka truizmów ślizgając się po temacie i uważasz, że to jakieś cuda, które zesłali ci bogowie 😉
Serio ziomek, więcej dystansu, wtedy to co ja piszę nie wyda ci się przesadnie istotne i nie będziesz musiał komentować jednego, pozbawionego podtekstów, zdania kilkunastoma (dopiero właściwie teraz skojarzyłem twój nick więc tym bardziej twoja teoria jest idiotyczna). A i pozwól, że na głupotę będę się żalił gdzie mi się będzie podobać. Peace out rabit 😉
Napisałem tu bardzo długi post o tym, jaki masz burdel na swoim podwórku i jak byłoby mądrze, gdybyś tam poszedł robić porządki zamiast mi tu piłować swoje samojebki ale skasowałem. I tak by nic nie dotarło. Tak więc chill bro. Jesteś fajny, ja jestem fajny a fajny fajnego lubi i jest fajnie. Tak musi być. ;]
Ale i tak na przyszłość – prośbę podtrzymuję. Nie pisz do mnie, o mnie ani w moją stronę. Netykieta sugeruje, by prośby honorować. Z góry dzięki.
P.S. Ja też pomyliłem nicki. Nie znam cię koleś, myślałem że to Thorne. 😉
Heh przychodzisz na moją stronkę i oburzasz się, że ja komentuje twoje komentarze, seriously? ^^ Dobra nie drążę już bo widzę, że to jakiś głębszy problem, buźka :*
Chłopaki, machnijcie sobie ero sesję pomiędzy sobą, tylko bez spiny, żeby was co nieco nie bolało 😉
Hmm… Przyznam szczerze, że nie było mnie kilka dni i nawet nie spodziewałam się, że pod tematem odbyła się jeszcze jakaś dyskusja. Naturalnie czuję się przez Cararra wywołana do tablicy. Piszesz, że stworzenie tego felietonu było bezsensem… Być może dla większości graczy tak właśnie jest. Moje teksty mają jednak to do siebie, że nie odnoszą się do większości graczy, a w głównej mierze do tych stawiających swoje pierwsze kroki w świecie tego typu gier i to właśnie z myślą o takich osobach piszę. Dla większości graczy temat związków, czy erotyki w świecie wirtualnym to odgrzewany kotlet, który setki razy był już przerabiany. W mojej opinii i opinii ludzi, z którymi miałam niewątpliwą okazję podyskutować podczas zbierania informacji do felietonu odgrzewać należy. Dodatkowo ten tekst powstał na wyraźną prośbę wielu osób, które po przeczytaniu „Wirtualnych związków” czuły niedosyt o rozszerzenie tematu właśnie o sesje ero. To mniej więcej tyle… Z założenia nie robi mi różnicy, czy piszę dla jednej osoby, czy dla całej setki. Jeśli ktokolwiek wyciąga coś z moich tekstów jestem usatysfakcjonowana i absolutnie nie mówię, że mam we wszystkim rację, ale najważniejsze jest samo zmuszenie do zastanowienia się nad tematem. Pozdrawiam