Miłość polityczna
Witajcie kochani już w nowym 2016 roku! Oby Wam wszystkim się dobrze wiodło, nie brakowało weny, sił i zdrowia do pisania, a także pogody ducha i życzliwości wobec współgraczy! W teorii miałam rozpocząć nową serię wpisów podsumowaniem ubiegłego roku, czyli co się działo w fabule i w grze KF, ale wymaga to dogłębnej analizy i zebrania danych, co mi trochę czasu zajmie. Dlatego dziś poruszam inny temat, mam nadzieję, nie mniej interesujący. Na pewno jest na topie w KF, bo tablica ogłoszeń dosłownie urywa się pod ich ciężarem. Miłość… ponoć niejedno ma imię… a na pewno oblicze. Dziś skoncentrujemy wzrok i uwagę na aranżowane małżeństwa i w ogóle partnerstwo w Fallathanie.
Miłość
Nie będę tu pisać traktatu o miłości, ponieważ jest to temat rzeka, a poza tym nie da się zapodać jej definicji. Miłość jest tak szerokim pojęciem, tak różnorodnym, o tylu znaczeniach, w tylu postaciach, że nie da się tego tematu wyczerpać, ani nawet ująć w jakieś konkretne ramy. Poeci, muzycy, pisarze, reżyserzy próbują na wiele sposobów przedstawiać miłość łączącą ludzi w określonych warunkach, miejscu, epoce, ale każdy wie, że jest to sprawa indywidualna. Nie ma takiego zasobu słów, które ujęłyby i zobrazowały te pojęcie. Mogłabym w tym miejscu próbować pisać o drżeniu serca, myślach kierowanym ku ukochanej osobie, niewysłowionej tęsknocie, pożądaniu, efekcie „motyli w brzuchu”, braku apetytu i snu, o całej chemii, feromonach, fascynacji, podnieceniu… ale to wszystko lub część tych „objawów” zapewne przeżyło choć raz w życiu każde z Was. Do czego zmierzam?
Miłość w KF
Cieszy fakt, że w natłoku wojennych zawieruch, zawieranych sojuszy, paktów i układów, pośród uroku licznych podróży, wydarzeń kulturalnych, obfitości festiwali, świąt i pojedynków postaci mają czas na miłość. Problem w tym, że nie jest to taka łatwa sprawa, jakby się wydawało. A nawet jeszcze bardziej trudniejsza niż miłość w świecie rzeczywistym… Powiesz: w czym problem? Odpowiem: sprawa jest skomplikowana, pozwól, że przedstawię ją w punktach i wyjaśnieniach. Odpowiesz: no dobrze, czekam zatem na to, co tam wymyśliłaś. Powiem: raczej co zaobserwowałam.
- Moda na miłość – trend nieustająco popularny. Był, jest i będzie na topie. Prawie każda postać wcześniej czy później uwikłana jest albo w zawirowania duchowo-miłosne albo typowo związane z pożądaniem. Postaci nie wzbraniają się przed uczuciami – gracze dość obrazowo potrafią rozpisać wszystko, od kurtuazyjnego pocałunku w dłoń szlachcianki, skończywszy na naturalistycznym opisie miłości cielesnej. Miłość odmieniana i opisywana jest na wszystkie możliwe sposoby – zaloty, flirt, uwodzenie (mamy nawet taką umiejętność – jest dość popularna), seks… i małżeństwa.
- Romantyzm kontra chuć – nie zapominajmy o różnicach w postrzeganiu miłości, bo to dość istotne. Dla większości kobiet (nie licząc „babochłopów”, konserwatywnych feministek i twardzielek, uważających miłość za coś zbędnego i fikcyjnego, a mężczyzn za niepotrzebny podgatunek) miłość jest związana z uczuciowością, partnerstwem, troską, bliskością, czułością, intymnością i romantyzmem. Takie są fakty. Mężczyźni zaś większą wagę przywiązują do tego, aby sprawdzić się jako mężczyzna, nie tylko w seksie, ale żeby swej partnerce czymś zaimponować, nie pozwolić „rywalowi”, innemu „samcowi” odbić swojej partnerki. Mężczyzna musi być interesujący, ujmujący, intrygujący, a przede wszystkim inteligentny, zaradny i pracowity. Jak wiemy mężczyźni są wzrokowcami i nie ma co zaprzeczać. Natury się nie da wyprzeć ani oszukać. Dla mężczyzn ważna jest uroda partnerki, wygląd, jej wdzięk, powab, to „coś”, a na drugim planie jest dopiero osobowość, która jest o niebo cenniejsza, niż nawet najpiękniejszy wygląd, który i tak z wiekiem przemija (choć często się o tym zapomina). W KF jest to też widoczne – graczki chętnie by rozpisywały długofalowe, wieloodcinkowe sesje, gdzie flirtu by nie brakowało, natomiast gracze bardzo szybko chcą przechodzić swoimi postaciami do tzw. „konkretów”, traktują kobiece postaci niczym zdobycze, które trzeba uwieść – te różnice wpływają często na nieporozumienia fabularne i nie tylko.
- Erotyka – „Nie piszę erotyków” – to największe kłamstwo występujące w profilach graczy. Zdanie te jest totalną hipokryzją i aż mi się nóż w kapsie otwiera, jak to czytam w prawie każdej zakładce profilu postaci. Wierutna bzdura, która jest tylko szpanerską próbą bycia takim samym jak inni, bo „wszak inni to mają to ja także”, „ja nie rozpisuję ero, nigdy w życiu, a skądże!”. To fałszywa iluzja obronna, mająca pokazać stopień dojrzałości fabularnego gracza – całkowicie wyparcie się prawdy pod płaszczykiem modnego określenia „Nie rozpisuję ero…” – „… ale chętnie podejmę wątek, jeśli pojawi się w fabule”. Tak powinno to brzmieć. Przynajmniej to jest już szczere hasło. Na palcach jednej ręki można policzyć w KF graczy, którzy mają odwagę napisać w profilu w OT, informację szczerą, prostą i autentyczną w stylu – „Nie brzydzę się erotyki. Występuje ten motyw w codziennikach.” Jak czytam czasami te sztuczne, nienaturalne wypieranie się grywalności wątków erotycznych, to aż ręce opadają. Postaci potrafią jeść, walczyć, spać, jeździć konno, kuć broń, liczyć złoto, podziwiać cnych rycerzy, ale seks?! Współżycie?! – „Mnie to nie dotyczy!”, „Jestem zbulwersowana!”, „To obrzydliwe!”… Taa… realistycznie opisujemy pole bitwy i ekwipunek, analizujemy czy postać dobrze trzyma broń i nią włada, ale kompletnie jest oderwana od pożądania, obojętna na wdzięki, atrybuty kobiecości czy męskości, wszystkie postaci są takie zimne jak lód, nic nie czują, nie pożądają… Tia… Mam nadzieję, że ironia jest dobrze wyczuwalna. To jedna kwestia – nie róbmy z postaci świętych, żyjących w celibacie, bo to bajka, w którą nie wierzą już nawet przedszkolaki. Natomiast, co jest sprawą szalenie istotną – jest kolosalna różnica między erotyką przez duże „E” a erosem, tzw. „ero”, gdzie jest to opis tylko samego współżycia… obdartego całkowicie z ambitnej, na poziomie fabuły, gdzie postaci nawet dobrze się nie znają, nie ma żadnych powiązań itp. Dobra erotyka fabularna jest wtedy, gdy opis nie jest wulgarny, dosadny, przejaskrawiony (oj, panowie lubią sobie dodawać centymetry, a panie serwować nieskazitelne ciała o figurach modelek), nachalny, ze szczegółami anatomii człowieka (lub innej rasy). Erotyka to cała ta otoczka, która wpływa na bardzo pozytywną relację przy odgrywaniu/opisywaniu fabularnego połączenia miłosnego pary kochanków. To budowanie napięcia, dreszczyku emocji, to sztuka uwodzenia, przyciągania wzroku, uwagi, wzbudzania pożądania, to fantazjowanie, delektowanie się miłością, a przede wszystkim partnerem fabularnym… Mam nadzieję, że przestaniemy się wstydzić wątków erotycznych, erotyki, która występuje w fabule i jest częścią życia postaci. Dość hipokryzji. Miejmy odwagę przyznać się, że postać żyje pełnią fabularnego życia, łącznie z seksem.
- Małżeństwa z miłości – luksus, na który stać nielicznych w grze KF. Dlaczego? Ponieważ jest nikły odsetek graczy, którzy decydują się na fabularne małżeństwo. Może to dziwić, wszak jest tyle par w fabule, tyle miłości… ale nie powinno dziwić. Gracze nie chcą zawierać małżeństw ponieważ wiąże się to z wiernością, która jest tak trudna przecież… Jest tyle seksownych, urodziwych niewiast/mężczyzn, które trzeba uwieść, że na co mi żona/lub mąż. Po co się wiązać? Na co mi to? Hulaj dusza, piekła nie ma! Brutalna prawda – postaciom nie śpieszno do ożenku, bo nie można wtedy bezkarnie hasać sobie na prawo i lewo, z kwiatka na kwiatek. Z wiernością stoimy na bakier, bo nie każdy chce postać ustatkować i mieć miłość tylko z jedną postacią. Nie każdy jest na to fabularnie też gotowy swą postacią np. z racji wieku, wydarzeń życiowych itp. Ci, którzy mają postaci w małżeństwie mogą być szczęśliwcami – dokonali wręcz niemożliwego w fabule. Wszystkim fabularnym małżonkom, życzymy wiele szczęścia i wytrwałości w uczuciach! Ten punkt połączony jest z kolejnym, a mianowicie…
- „To tylko gra fantasy” kontra „Realia średniowieczne” – te dwa zdania stają się coraz popularniejsze i występują w użyciu coraz częściej i szczególnie wtedy, gdy jest to wygodne w danej sytuacji. Kobieta w spodniach w średniowieczu – zostałaby spalona na stosie, kobieta używająca magii – czarownica! Na stos! Na szczęście jest to tylko gra fantasy, gdzie wszystko jest możliwe! Kobieta może nosić gacie a nawet machać mieczem, nie tylko czarować. I nie zginie na stosie. Co ma to wspólnego z małżeństwami i miłością? A to, że niby obowiązuje w grze (przynajmniej w niektórych krajach np. Cesarstwie) system feudalny (za wiki KF). Oznacza to, że tak naprawdę nie powinno istnieć coś takiego jak „małżeństwo z miłości” (przynajmniej w klasie szlacheckiej). Oznacza to także, że panny-szlachcianki nie powinny szlajać się po karczmach, a już na pewno nie bez przyzwoitki, służki czy ochroniarza. Samodzielne podróżowanie szlachcianki? Niedopuszczalne. Kobieta szlachcianka sam na sam z mężczyzną? W średniowieczu – coś nie do pomyślenia. I tu przychodzi na pomoc słynny tekst „To tylko gra fantasy”… Mnie osobiście nie podoba się taki miks… ale trudno… każdy orze jak może. Wolałabym aby szlachta była bardziej szlachtą, jeśli ktoś już powołuje się na „realia średniowieczne”.
- Sedno tematu – małżeństwa aranżowane – to hit sezonu. Nowa moda, która nigdy jeszcze nie przybrała w KF tak bardzo na sile. Ogłoszenia pękają w szwach, rody prześcigają się w zachęcaniu graczy, aby to do nich przyjść ze swoimi postaciami, wdrożyć do rodu… Czytając te ogłoszenia można odnieść wrażenie, że to trend wywołany tym, że „grunt pali się pod nogami” i trzeba na gwałt coś wymyślić. Najwyraźniej sam admin gry nie przewidział, że swoją decyzją wykupu lokacji wywoła prawdziwe trzęsienie ziemi… na arenie obyczajowo-małżeńskiej! Nigdy wcześniej rody nie byłe tak chętnie otwarte na aranżowane małżeństwa, byle szybko, byle już! Liczy się każda sekunda. Są plusy i minusy tej zaistniałej sytuacji. Patrząc na dobre strony to na przykład, w końcu się przyda profesja „Swatka” –> http://gildwars.net/viewtopic.php?f=316&t=6068. Wypisz wymaluj, jak znalazł! Jakby obecnie już byłaby taka profesja w grze, to postać zbiłaby majątek! Swaci, szczególnie dobrzy mieli powodzenie pośród możnych. Zaaranżować małżeństwo to nie było byle co. To twarde negocjacje, handel wymienny, gdzie ustala się warunki niczym u sprzedaży owiec czy koni. Taka jest bolesna, przykra prawda. Kobiety były zmuszane do małżeństw, gdzie swoich wybranków czasami nawet na oczy nie widziały przez długie lata, albo byli to o wiele starsi mężczyźni. Jak która miała szczęście to natrafiała na względnie znośnego. Zadaniem kobiety było tylko jedno – dać potomka. Kobieta musiała być zdrowa i płodna… niczym kobyła. Tak… na tym polega ten brutalizm – całkowicie obdarci z uczuć, miłości, możliwości zakochania. Małżeństwo było transakcją, układem rodziców, głów rodów. A co się liczyło w tym wszystkim? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o złoto, złoto i jeszcze raz złoto… Fakty: a) rodom brakuje ludzisków graczy (każdy chce mieć jak najwięcej, bo im więcej tym lepiej) b) małżeństwa dadzą szereg korzyści od powiększenia rodu, po majątkowe i polityczne c) sojusze rodowe dają korzyści gospodarcze, polityczne i militarne d) life is brutal – każdy chce teraz zwerbować graczy, byle mieć od kogo doić złoto… na wykup lokacji. Sęk w tym, że to na niewiele się zda… lokacje są tak drogie… że nie sądzę, by posagi coś w tym znacząco pomogły 🙂 Pamiętajmy by w tej gonitwie za złotem nie zapomnieć o najważniejszym – graczu, postaci i fabule – bo tylko inwestycja we współgracza nawet zaczynającego od 1 poziomu jest najlepszym krokiem, który w przyszłości zaprocentuje. By zbierać plony, trzeba najpierw zasiać… Niech chciwość Was nie oślepi. I coś na koniec – jeśli to Was pocieszy mnie też brakuje na wykup wszystkiego, co planuję 🙂 Ale skoro gra KF ma być jeszcze długie lata… to mnie się nigdzie nie śpieszy. Przynajmniej nie aż tak…
- Homofobia w KF – I na deser ciekawostka. Żadne prawo w danym państwie Fallathanu (jeśli się nie pomyliłam przy sprawdzaniu) nie zabrania zawierania małżeństw tej samej płci. Jest wzmianka o zachowaniu czystości rasy [np. nie mieszać Elfki z Krasnoludem 😀 – żarcik], ale to inna kwestia, niż ta poruszana w tym punkcie. Co to oznacza? Oznacza to, że w tym momencie działa określenie „To tylko gra fantasy”, a nie obowiązuje „Realia średniowiecza”, bo można się swobodnie hajtać z kim chcemy. Pytanie brzmi dlaczego jest tak mało par lesbijskich lub gejowskich w fabule? Prawo tego nie zabrania. Tępiona jest prostytucja, ale nie małżeństwa. Ciekawe prawda? Myślę, że przyczyna leży w głęboko zakorzenionej homofobii i tym, że od razu taki gracz miałby przerąbane, jakby oficjalnie jego męska postać w fabule głównej trzymałaby się za rączkę ze swoim mężem, ponieważ z automatu oznacza to „aha, jak ma postać geja, to na pewno w realu to też pedał, na bank”. Rozbijam ten stereotyp – są gracze zdolni zagrać po prostu wszystko, bo potrafią, mają taki kaprys i chcą rozwijać swój warsztat i dorobek fabularny. To samo dotyczy niewiast postaci, które się wzajemnie miłują. Im łatwiej ukryć się przed potępieniem, bo mogą udawać przyjaciółki (bliskie, serdeczne), ale to nie zmienia faktu, że gracze są skostniali w swej tolerancji. Nie, nie namawiam nikogo, aby kochał od razu gejów i lesbijki. Nie o to chodzi. Chodzi o zrozumienie, że „to tylko gra fantasy” umożliwia właśnie granie postacią to, co byśmy w życiu nie zrobili w realnym świecie. Gramy jak chcemy, z kim chcemy, kiedy chcemy… a to z kim postać sypia nie ma akurat najmniejszego znaczenia. Pamiętajmy o tym.
- Rozwody – nie ma róży bez kolców… albo dymu bez ognia. Tak i w miłości bywa czasami naprawdę źle, krucho… i w ogóle jest niewesoło. Byliśmy już świadkami kilku ślubów… ale ślad po małżonkach zaginął… brak aktywności w fabule, kasacje kont, koniec gry… rozstanie… rozwód. Obawiam się, że czeka to i moją postać, definitywnie, skoro gracz nie odpisuje na sesje, które tak ochoczo chciał… Ech… Trudno mi zrozumieć przyczyny fabularnych rozstań, zaprzestania gry, kiedy wszystko wskazywało na dobre ugrywanie. Jeśli się nie miesza reala z grą, odpisuje, czas jest… to naprawdę nie znam przyczyn rozwodów. Znudzenie? Stwierdzenie, że to była pomyłka? A może „zdobyłem com chciał, czas się stleniać”? Rozwody przewijają się w fabule regularnie i co gorsza… pamięta się chyba o nich bardziej niż o ślubach… Miejmy nadzieję, że będzie ich jak najmniej.