Tekst ten jest pożegnaniem z postacią, moim zdaniem bardzo zacnym i poruszającym. Profil autorki. Wrzucam to tutaj żeby nie zaginęło w pomroce dziejów. Mam nadzieję, że nikt mi za to głowy nie urwie ^^
————————————————————–
Trzeciego dnia to oni stali się łowcami, polując na drobną zwierzynę mającą zaspokoić ich głód. J`tsi – choć imienia swego nie zdradziła przez całą podróż – poświęciła sporą część wieczora na odpowiednie przyrządzenie mięsa lemurożarłoków, nacierając je ziołami, a potem dokładnie opiekając je nad płonącym ogniem aż do momentu, gdy soczysta dawka wytopionego tłuszczu spadła w płomienie, powodując dziki syk, a zaraz potem uniósł się zapach pobudzający soki żołądkowe do intensywniejszego wydzielania i odczucia narastającego głodu. Kolacja przy ognisku była na swój sposób interesującym przeżyciem, gdyż czarnołuska samica (a raczej o barwie ciemnej, zgniłej zieleni, jednakże tonację tę mogło dostrzec wprawne oko dopiero w pełni blasku Solimusa) dawno nie miała już kontaktu z jakimkolwiek przedstawicielem jej rasy. Siedząc, opowiedziała mu co nieco o sobie, imię swoje jednak zostawiając okryte woalem tajemnicy.