Dariusz Domagalski o LARPach – wywiad
Larpowanie rozwija się w Polsce bardzo szybko i dynamicznie dlatego zaprosiliśmy Darka Domagalskiego by wam trochę opowiedział o tej metodzie spędzania wolnego czasu. Zapraszamy 😉
Redaktor: Co znaczy skrót LARP?
Darek Domagalski: LARP to skrót z angielskiego live action role-playing i jak sama nazwa wskazuje jest to gra fabularna rozgrywana na żywo. Ale to bardzo uproszczona definicja i nie oddaje całej złożoności zjawiska.
R: Czym zatem jest LARP?
DD: No tak (śmiech). Podejrzewam, że definicji jest kilkadziesiąt. Dla mnie osobiście LARP jest formą sztuki mająca swoje korzenie w grach fabularnych. W formie dramy przypomina teatr improwizowany i wówczas możemy mówić o pewnego rodzaju spektaklu. Tak jak wiele jest odmian literatury tak wiele jest odmian LARPów. W Polsce LARPy kojarzone są zazwyczaj z nastolatkami poprzebieranymi za Elfy i biegającymi po lesie z tekturowymi mieczami. Ale to tylko jeden ich rodzaj. To tak, jakby oceniać literaturę po przeczytaniu tylko i wyłącznie sagi o Conanie.
R: To jakie są inne rodzaje?
DD: Ja upodobałem sobie LARPy immersyjne, gdzie duży nacisk kładzie się wczucie się postać. Gracz mocno wchodzi w rolę, wnika w psychikę odgrywanych postaci. Uwikłany w konflikty stawiany jest przed trudnymi wyborami i zmuszany do konfrontacji. Zazwyczaj są to LARPy obyczajowe, zakotwiczone w naszej rzeczywistości. Uczestnicy sesji wcielają się w stworzone przez scenarzystę postacie i w pewnym stopniu nadają im własne cechy charakterologiczne. Przeżycia i emocje pojawiające się podczas gry stają się ich własnymi przeżyciami i emocjami. Dzięki temu mogą sobie coś przepracować i pozbyć się, uwolnić, oczyścić się z negatywnych odczuć.
R: Katharsis?
DD: Tak. W pewnym sensie tak. Dzięki LARPom immersyjnym można odreagować codzienne napięcia i uwolnić nagromadzone złości w bezpiecznych, symulowanych warunkach a także przyjrzeć się sobie z perspektywy odgrywanej postaci. To bardzo ciekawe doświadczenie. Pokazuje też naszą reakcję na określone sytuacje. Okazuje się, że w odgrywaną postać wrzucamy dużo siebie. Wychodzą nasze kompleksy i problemy. Ten rodzaj LARPa spokrewniony jest z psychodramą wykorzystywaną jako metoda w psychoterapii. Uczestnicy odgrywają różne role społeczne w zaimprowizowanych sytuacjach. Wywołane na sesji silne emocje przeżywane są ponownie, ale w bezpiecznej sytuacji. Dzięki temu mogą sobie przećwiczyć pewne zachowanie, asertywność, konfrontację – coś z czym mają problemy w życiu codziennym. Ważne żeby po sesji przedyskutować z uczestnikami to, co się wydarzyło podczas gry oraz omówić towarzyszące im emocje.
R: Ale LARP to także zabawa, prawda?
DD: Oczywiście! I to jest główna funkcja. LARP to przede wszystkim opowieść, której gracze są bohaterami. O ile jednak w tekście literackim lub filmie mamy zazwyczaj jednego głównego bohatera, to tutaj jest ich kilku. I każdy z nich jest tak samo ważny. Gracze w tym wypadku nie są czytelnikami, czy widzami, ale uczestnikami opowieści i mają wpływ na fabułę. I tak jak w dobrej powieści czy filmie historia musi być wciągająca, najeżona punktami zwrotnymi, suspensami, zmyłkami fabularnymi i najlepiej żeby zakończenie wszystko wywracało do góry nogami. Obecnie bardzo ciężko czymś zaskoczyć. Scenarzysta nie ma łatwego życia.
Znaczna większość graczy przychodząca na LARPy chce dobrej zabawy i interakcji z innymi. Dla nich scenarzysta przygotowuje questy do spełnienia. W grach terenowych może to być dotarcie do celu, zdobycie artefaktu, wciągnięcie przeciwników w pułapkę, natomiast w LARPach typu chamber (zamknięte pomieszczenie) – wykrycie szpiega, zapobiegnięcie morderstwa itp. Gracze wykorzystują własną inteligencję, umiejętności społecznej interakcji, a także atrybuty określone przez twórców gry. Ten typ LARPów określany jest jako gamingowe. Przy ich tworzeniu należy położyć duży nacisk na mechanikę i zasady, one najbardziej przypominają grę fabularną.
R: Jaki jest cel gry?
DD: Główny cel może być ogólny, kooperacyjny, ale każdy z uczestników sesji ma wypisane na karcie postaci cele indywidualne. Oczywiści stoją one w sprzeczności z celami innych graczy. Dzięki temu zawiązuje się konflikt. Tak naprawdę jednak głównym celem LARPa jest dobra zabawa, a ja dorzuciłbym jeszcze wartość dodaną w postaci pogłębienia wiedzy o sobie samym.
R: A scenografia, rekwizyty?
DD: Budują klimat. Szczególnie jeśli mamy do czynienia z LARPem historycznym, fantasy czy s.f. Istnieje też grupa graczy, która nie przychodzi na sesje dla immersji, ani po to żeby zagrać w grę, lecz dla zabawy konwencją. To może być dziewczyna, która chce ubrać piękną suknię, nałożyć makijaż i na kilka godzin wcielić się w arystokratkę ze steampunkowego świata, lub miłośnik Star Wars chcący poczuć się jak mistrz Jedi.
R: Czy trzeba posiadać umiejętności aktorskie grając w LARPa?
DD: Ja ich nie mam, a gram (śmiech). Różnie z tym bywa. Spotkałem wielu graczy uzdolnionych aktorsko, którzy stworzyli wyśmienite kreacje swoich ról. Wielu ma również w tym kierunku wykształcenie bądź z aktorstwem wiążą swoją przyszłość. LARPy to również świetna szkoła aktorstwa. Ja wolę jednak gdy gracz wkłada w rolę swoje prawdziwe emocje. A do tego nie trzeba specjalnych umiejętności aktorskich. Wystarczy się tylko otworzyć.
R: Kto może bawić się w LARPa?
DD: Oczywiście każdy. Niektóre jednak gry są trudne emocjonalnie, mogą dotykać jakiś traum i gracz sam musi zdecydować czy daną rolę zagrać.
R: Ile osób zwykle bierze udział w grze?
DD: To zależy. Na konwentach larpowych organizowane są gry czasami nawet na sto osób i trwające kilka dni. To zazwyczaj są LARPy terenowe. W takich jeszcze nigdy nie brałem udziału. I raczej one mnie nie kręcą. W scenariuszach, które ja piszę to sesje na 5-12 graczy. Dla takiej grupy ludzi można świetnie rozpisać role, relacje między nimi, określić cele i również jest czas na stworzenie portretu psychologicznego danej postaci.
R: Trudno napisać taki scenariusz?
DD: Mam spore doświadczenie z tekstów literackich i to procentuje. Jako pisarzowi wymyślanie fabuł przychodzi mi łatwo. Przy pisaniu LARPa większy nacisk należy położyć na aspekt psychologiczny każdej postaci. Stworzyć życiorys, traumy, konflikty. Sięgnąć po atrybuty pasujące do danego typu osobowości. Rozpisać charaktery postaci zgodnie z koncepcją Hipokratesa-Galena i odpowiednio skonfrontować graczy. A to dopiero początek. Teraz trzeba opracować wydarzenia, które pchną akcję do przodu, spowodują, że każdy z graczy będzie musiał zająć jakieś stanowisko. I tak jak w dobrej sztuce teatralnej w III akcie musi dojść do konfrontacji i wielkiego finału. Najlepiej takiego żeby po sesji gracze długo jeszcze o tym rozmyślali.
R: A trudno prowadzi się taką grę?
DD: To zależy od wielu czynników. Osobiście dopiero poprowadziłem kilka sesji jako Larpmaster i cały czas się uczę. Na pewno trzeba mieć wyczucie, nie można narzucać emocji uczestnikom gry i tego co mają myśleć, ale można odpowiednio ich nakierowywać. To najtrudniej wyważyć. Zależy też z jakimi graczami ma się do czynienia. Wyczuć czego oczekują od gry i dać im to czego pragną.
R: Jak wiele swobody pozostawiasz graczom podczas gry?
DD: Oj niewiele (śmiech). Niestety pokutuje przyzwyczajenie pisarskie i staram się kontrolować bohaterów tak jakby to były postacie z powieści, a nie żywi ludzie, którzy podejmują własne decyzje. Pisząc scenariusz LARPa w głowie mam setki rozwiązań i algorytm zdarzeń. Próbuję przewidzieć wszystkie ewentualności. A to źle. Jestem jednak tego świadomy i staram się to wyeliminować. Widzę, że każdy kolejny stworzony przeze mnie LARP jest pod tym względem coraz lepszy.
R: O czym są te LARPy?
DD: Pierwszy jaki napisałem to „Silentium Universi” stworzony na podstawie mojej powieści o tym samym tytule. Historia ośmioosobowej załogi statku kosmicznego „Marek Aureliusz” lecącego do najbliższej nam gwiazdy – Alfa Centurii. Historia ludzi skazanych na siebie i zamkniętych na niewielkiej przestrzeni. Położyłem mocny nacisk na psychologię postaci, rozpisanie konfliktów na płaszczyźnie zawodowej i osobistej, poczucia zagubienia oraz klaustrofobii. LARP ma formułę multimedialną, na ścianie wyświetlane są slajdy z kosmicznej podróży. Gracze muszą reagować na dźwięki alarmu, sygnałów kosmicznych, wybuchów i niezwykłe wydarzenia. Wszystkiego dopełnia klimat zagrożenia – na statku są sabotażyści, kultyści, spiskowcy. A wszystko przyprawione mistycyzmem. Mechanika w tym wypadku opiera się na kamieniach depresji i radości, które gracze nawzajem sobie przyznają.
R: Inne projekty?
DD: Dwa miesiące temu wystawiałem „Aleję Zagłady” multimedialny LARP w klimacie postapo. Ten nastawiony był przede wszystkim na dobrą zabawę. Gracze poprzebierali się za członków motocyklowego gangu w świecie zrujnowanym przez atomową zagładę. Kolejny projekt to „Orient Express”. LARP dzieje się jak sama nazwa wskazuje w pociągu relacji Paryż – Konstantynopol w roku 1914 – w przededniu wybuchu Wielkiej Wojny.
R: Czy LARPowanie w Polsce jest popularne, jaki jest trend?
DD: Nie umiem na to pytanie odpowiedzieć, bo aż tak bardzo nie jestem związany ze sceną larpową w Polsce. Jednak z tego co obserwuję na konwentach fantastycznych, widząc ile ludzi przyjeżdża na imprezy związane tylko z LARPami wydaje mi się, że tego typu forma spędzania wolnego czasu staje się coraz bardziej atrakcyjna.
R: Ile istnieje ośrodków LARPowych w Polsce? – chodzi mi o miasta.
DD: Jak wspomniałem nie jestem tak mocno w temacie. Ściśle współpracuję z sekcją larpową Gdańskiego Klubu Fantastyki prowadzonej przez Krzysztofa „Shamana” Chmielewskiego i z białostockim klubem „Żywia”, którego prezesem jest Agata Godun. Wiem, że silne ośrodki znajdują we Wrocławiu, Poznaniu i Toruniu. Ale chyba w każdym mieście spotkać można ludzi zainteresowanych tematem.
R: Czy są firmy, które zajmują się organizacją LARPów?
DD: Z tego co wiem, to już tak. Zajmują się organizacją LARPów komercyjnych. Należy pamiętać, że LARPy można wykorzystać pod względem dydaktycznym w szkołach, psychoedukacyjnym czy choćby jako trening interpersonalny w firmach. W Polsce to zjawisko zaczyna powoli wychodzić poza ramy środowiska fantastycznego.
R: Dziękujemy za wyczerpujące odpowiedzi.
Z punktu totalnego laika, największym problemem LARPów jest ten „mistycyzm”. Osoby w nich grające, stanowią swego rodzaju sektę, w którą trzeba się wgryźć, a nie każdy znajdzie tyle silnej woli i odwagi 🙂
Jest na to lekarstwo, mianowicie LARPy dla początkujących na konwentach.