Bangarang PBF
Fabuła: Każdy z was zna na pewno bajkę o Piotrusiu Panie i Zagubionych Chłopcach, prawda? A raczej o Zagubionych Chłopcach i o tym nieszczęsnym Piotrusiu? Kto by nie słyszał o tym draniu, który ponoć zdobył serca wszystkich dzieci? Jeśli znacie to super, ale jeśli wciąż nic wam nie świta to zaraz opowiem wam o magicznym świecie zwanym Nibylandią.
Tak. Nibylandia jest zawsze – w mniejszym albo większym stopniu – wyspą. To zależy od głowy, która to sobie wyobraża, no ale… Od czasu do czasu błyskają tam cudowne barwy lasów czy raf koralowych. Wyspa od góry spowita jest miękkimi chmurkami i dopiero jak się je minie, można zobaczyć to wszystko! To właśnie gdzieś tam głęboko w dole czaiły się najciekawsze i najdziwniejsze przygody. Zagubieni Chłopcy gonili swojego przywódcę Piotrusia Pana, Indianie tropili Piratów, a Piraci, pod wodzą groźnego Kapitana Haka, ścigali Piotrusia Pana i jego Chłopców. Ponadto mieszkały tam jeszcze kolorowe wróżki i najpiękniejsze na świecie syreny, które pomagały Piotrusiowi.
Dobra… to był tak bardzo nudny początek, że udajmy, że to już koniec. Dobrze wiem, że nie chcecie słuchać opisów przyrody, ani innych kosmicznych wytłumaczeń ruchu powietrza, ale musicie wiedzieć, że było tam dosłownie wszystko o czym można było sobie zamarzyć.
Pewnego dnia Piotruś Pan opuścił swoich towarzyszy i poleciał do realnego świata. Wszyscy zastanawiali się co takiego ich przywódca planuje i co się stanie, do czasu aż w towarzystwie rozzłoszczonego Dzwoneczka, Piotruś przyleciał wraz z trójką nowych dzieci. Wandą, Jankiem i Michałem. Wróżce nie podobało się zachowanie Piotrusia i nie była zachwycona, że przyprowadza jakieś inne dzieci, a tym bardziej, że wśród nich była dziewczynka. Rozzłoszczony Dzwoneczek kazała Zagubionym Chłopcom złapać ich trójkę i możliwie unieruchomić. Gdy Piotruś się o tym dowiedział to nie było fajnie. Wygnał Dzwoneczka na cały tydzień!Prawdą było to, że Przywódca Chłopców kompletnie stracił głowę dla tej całej Wandy i tylko mała wróżka to widziała, przypuszczając co się stanie. Natomiast Piotruś zabrał swojego gościa do Zatoki Syren, gdzie słuchali ich pięknego śpiewu. Jednak wtem usłyszał inny niepokojący dźwięk – krzyk Tygrysiej Lilii, indiańskiej księżniczki. Było już wiadome, że Kapitan Hak i jego załoga zacumowali do brzegu. Piraci próbowali wyciągnąć z księżniczki informacje, gdzie jest kryjówka Piotrusia, ale szantaże na nic się nie zdały. Piotruś zakradł się na tyle blisko skał, czyli tam gdzie Hak przywiązał Tygrysią Lilię i wywabiwszy pirata, rozpoczął się wielki pojedynek! I wtedy pojawił się on – krokodyl, który niegdyś już zasmakował Kapitana i zeżarł mu rękę. Tykanie zegarka było coraz głośniejsze, aż w końcu jego wielki łeb wynurzył się z wody, a paszcza rozwarła się, żeby w całości połknąć mężczyznę. Jednak gdy Piotruś, Wanda i Księżniczka, polecieli od razu do indiańskiej wioski, Hak obmyślał kolejny szatański plan, jakby tu się zemścić na przywódcy Zagubionych Chłopców.Plan był prosty. Wykorzystać zazdrość Dzwoneczka, by przegnać Wandę z Nibylandii, żeby wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Wróżka niestety przez swoje uczucia, nie była w stanie myśleć trzeźwo i Kapitan to wykorzystał. Po tym, jak Dzwoneczek bez namysłu zdradziła ich kryjówkę, Hak zamknął ją w klatce ze starej latarni i zakradli się do siedziby Chłopców. Pomijam w ogóle fakt, że Wanda była chyba czarownicą, bo udało jej się zaczarować Chłopców bajkami o mamie i ciepłym domu tak, że każdy z nich zatęsknił za rodziną – gotowi, by dorosnąć. Urażony Piotruś powiedział, że jak chcą to mogą sobie iść, ale jeśli raz dorosną, nigdy nie będą mogli wrócić do Nibylandii. Chłopcy natomiast omamieni słowami Wandy, która zamierzała z braćmi wracać do domu – ruszyli za nią, jak baranki za pasterzem.Wtedy to wpadli w pułapkę Piratów i wszyscy zostali przetransportowani na statek, gdzie mieli zając się ciężkimi robotami, jak szorowanie pokładu z różnych obrzydlistw, a Wanda miała odbyć spacer po desce, bo przecież ‘Damy mają pierwszeństwo’. Tymczasem Piotruś otrzymał paczuszkę z bombą w środku, o czym Hak wrednie poinformował Dzwoneczka. Zdesperowana wróżka, dręczona wyrzutami sumienia rozbiła szybkę swojego małego więzienia i poleciała ostrzec Piotrusia.Kiedy Wanda z zawiązanymi oczami miała spacerować po desce i już zaledwie parę kroków dzieliło ją od krawędzi, Hak pomógł jej wpaść do wody. Ale nic, żaden plusk nie zmącił ciszy, która nagle zapadła. Chłopcy z wyczekiwaniem patrzyli na burtę, za którą zniknęła dziewczynka, gdy nagle w górę wyleciał Piotruś razem z Dzwoneczkiem! Wróżce udało się zdążyć na czas i sprowadzić Piotrusia na statek piracki!Wtedy zaczął się pojedynek na śmierć i życie, między Piotrusiem a Kapitanem Hakiem. W popłochu załoga statku zaczęła opuszczać pokład, płynąc szalupami do brzegu. Kiedy nagle Pirat rzucił się w stronę Piotrusia, żeby zadać mu ostateczny cios, stracił równowagę i wpadł do morza, gdzie czekał na niego krokodyl. Hak uciekał przed nim tak, że wyglądało to, jakby chodził po wodzie. I to była ostatnia scena jaką dzieci widziały.Teraz Piotruś był kapitanem statku. Dzwoneczek oprószyła galerę magicznym pyłkiem i unieśli się w powietrze, żeby poszybować prosto do Londynu, gdzie mieszkali Wanda, Michał i Janek.Ale czy w naprawdę myślicie, że to koniec bajki? Że trójka londyńczyków poszła dalej spać i zapomniała o Nibylandii? Nic z tych rzeczy. Po przegnaniu piratów rzeczy dziejące się w tej Krainie Marzeń, stopniowo zaczynały się pogarszać. Dzwoneczek opiekowała się Chłopcami jak zawsze, ale Piotruś był jakiś mocno nie swój. Nikt jednak nie spodziewał się tego co miało nadejść. Piotruś szlajał się nad brzegiem morza, coraz częściej rozmawiać z syrenami i nim Chłopcy się obejrzeli Piotruś ich opuścił stając się… dorosłym, a oni zostali sami. Musieli opuścić Nibylandię i zamieszkać w zwykłym świecie.
Pytacie jak mogło do tego dojść? Jeśli spotkacie Piotrusia zapytajcie go sami, bo jeśli Chłopcy pierwsi go dorwą… niech chroni swoją rzyć. Dzwoneczek przewodząca wesołej gromadce na pewno mu nie popuści! A Indianie na pewno nie pozostaną bierni!
Wtedy będziecie musieli zdecydować po czyjej stronie stoicie…