Konflikty w grach TGF

Nie od dziś wiadomo, jak działają tekstowe gry fabularne postawione na silnikach vallheru, orodin i santic. I bynajmniej nie chodzi tutaj o stricte mechanikę silnika. Mam na myśli dwie zupełnie podstawowe i niemogące bez siebie istnieć rangi – administrator oraz mieszkaniec. Bez władcy gra nie może istnieć, gdyż musi ktoś ją założyć, wkleić opisy oraz naprawić ewentualne rażące błędy silnika. Również bez mieszkańca TGF nie ma prawa bytu – są oni niezbędni do funkcjonowania i rozwoju fabularnego gry. Pomimo spadku zainteresowania TGF’ami społeczność RPG może coraz częściej usłyszeć offtopiczne narzekanie na narastający konflikt pomiędzy tymi dwoma rangami.

Erotyka w Vallheru

Wpis, zgodnie z tytułem, powstał na 48 edycję Karnawału Blogowego RPG, prowadzoną przez Beamhita. Spisany został na podstawie ośmiu lat erpegowania przez sieć na różnych serwerach, mutacjach i odmianach Vallheru, gdzie gracze zdarzali się bardzo różni, ale reakcje na erotykę były podobne. Będę pisał w czasie przeszłym, ale zakładam, że ludzie nie zmienili się zbytnio i dalej podchodzą do spraw seksu w grze w identyczny sposób, jak lata temu.

Dlaczego nie lubię vallherynek?

Wiedziony wywołaną ostatnim tekstem nostalgią, oraz w jakimś tam stopniu ciekawością, parę dni temu zarejestrowałem się na jednym z serwerów Vallheru. Wyboru dużego nie było, bo sporo starych gier padło, wiele albo ledwo zipie, albo po wstępnych deklaracjach „ruszamy za miesiąc, bądźcie z nami!” znikło, i w ogóle dlaczego Vallheru umierasz?
Tak czy siak prędko okazało się, że wszystkie rzeczy, które wkurzały mnie przed laty wciąż żyją i mają się dobrze.

Sesje RPG z elementami erotyki

Artykuł powstał i został opublikowany w oparciu o grę Amorion, ale z powodzeniem można go zaadaptować do każdego podobnego mu uniwersum.

Witajcie,
Zabierała się jak pies do jeża, ale się zabrała . Na początku chciałabym podziękować za wszystkie komentarze i opinie dotyczące poprzedniego tekstu. Przyznam szczerzę, że trochę zaskoczyło mnie zainteresowanie wśród Was. Nie sądziłam, że komuś zechce się to w ogóle czytać. Dziękuję również tym, którzy przyczynili się do powstania tego materiału, a jest Was całkiem sporo.

Wirtualne związki

Naturalnie, nie chcę, by ktokolwiek z was traktował poniższy tekst jako poradnik, mantrę, złoty środek na wszystkie problemy, czy cokolwiek innego. Opieram się tylko i wyłącznie na własnych doświadczeniach, zarówno tych online, jak i z reala, więc przedstawiona w nim opinia jest w pełni subiektywna.

Historia moich „związków internetowych” (mamuniu jak to głupio brzmi xD) sięga już około sześciu lat, nawet nie pamiętam, ile dokładnie. Można więc powiedzieć, że gdzieś tam otarłam się o rozmaitych ludzi i przeróżne relacje między nimi. Oczywiście, nie wszystkie te sytuacje dotyczyły mnie osobiście. Wiele przypadków obserwowałam z boku.

Wszyscy doskonale wiemy, że w chwili, gdy wkraczamy w anonimowy świat internetu, nasze możliwości wydają się być praktycznie nieograniczone. Z naszymi postaciami, z którymi w pewnym stopniu się identyfikujemy, jesteśmy w stanie zrobić niemal wszystko, co tylko przyjdzie nam do głowy. Począwszy od epickich walk, poprzez gromadzenie niezliczonej rzeszy przyjaciół, z którymi skłonni jesteśmy przesiedzieć w karczmie do białego rana, a skończywszy na poszukiwaniu „drugiej połówki”, bo jakby nie spojrzeć na związki w świecie fantasy, to właśnie tym są nasi partnerzy. I tu rodzi się pytanie… Po co tak naprawdę to robimy? Popularnym w ostatnim czasie stało się stwierdzenie, że osoby łączące się w pary w świecie wirtualnym próbują w ten sposób zrealizować to, czego nie potrafią osiągnąć w życiu realnym. Oczywiście, znajdzie się wielu graczy, w stosunku do których nie można mieć wątpliwości, że taki właśnie mają zamiar, jednak jest też bardzo duże grono ludzi, względem których okaże się to wierutną bzdurą.

Tekstowe Gry Fabularne – Wstęp

Tekstowe Gry Fabularne ( w skrócie TGF) od dłuższego czasu przyciągają graczy, którzy pragną czegoś innego niż monotonne tłuczenie mobów przy oślepiającym blasku mieczy, różdżek bądź magicznych skili ( i kolejnych wymian na lepszą kartę graficzną, bo aktualna coś za słabo ciągnie).
Popularnie nazywane tekstówkami RPG, bądź też vallherkami od nazwy silnika ( często zmodyfikowanego), na którym w większości są oparte.
Nie wymagają instalowania na dysku żadnego oprogramowania, ściągania aktualizacji, opłacania obowiązkowego abonamentu, inwestowania sporych pieniędzy, aby „wykoksić” postać i móc biegać z gildią na instancje czy eventy. Nie ujrzysz tu też super ładnej grafiki, tak że osoby przyzwyczajone do gier, w których są „ śliczne postacie 3D miotające błyszczącymi kulami ognia” tak lśniącymi, że najlepsza karta graficzna zaczyna mieć problemy, może poczuć się nieco zawiedziony, wręcz może mieć wrażenie pewnej szarości, braku dynamiki. Od czego jednak rozwinięta wyobraźnia, która na grach tego typu jest wymagana?

Dariusz Domagalski o LARPach – wywiad

Larpowanie rozwija się w Polsce bardzo szybko i dynamicznie dlatego zaprosiliśmy Darka Domagalskiego by wam trochę opowiedział o tej metodzie spędzania wolnego czasu. Zapraszamy 😉

Redaktor: Co znaczy skrót LARP?
Darek Domagalski: LARP to skrót z angielskiego live action role-playing i jak sama nazwa wskazuje  jest to gra fabularna rozgrywana na żywo. Ale to bardzo uproszczona definicja i nie oddaje całej złożoności zjawiska.

Mary Sue – Bardzo Smoothna Piosenka Re’Troll

Nowelogoalembika

Autorem tekstu jest Łukasz Kołodziej. Uwaga wulgaryzmy! 😉

Mary Sue, Mary Sue, gdzie biegniesz piękna, smutna Mary Sue… Ten popularny cytat, który przed chwilą wymyśliłem prowadzi nas do niezwykle ważkiego tematu, jakim jest (i tu niespodzianka) Mary Sue. Albo Marysia Zuzanna. Kim jest ta urocza pannica, która z filuternym błyskiem w oku przewija się przez większość settingów i scenariuszy, przez jakie przyjdzie nam przejść (zwłaszcza w grach początkujących autorów…)?
Otóż, najkrócej rzecz ujmując, jest postacią… fajną. Zbyt fajną. Fajną do porzygania, kradnącą show wszystkiemu dookoła, przyczyną i rozwiązaniem wszystkich ważkich problemów świata…
Dziś będzie smutny i chujowy artykuł bez happy endu, bo lubię od czasu do czasu ponarzekać…

Dziedzictwo – rzecz o współczesnych bardach

Nowelogoalembika

Tekst pochodzi z zaprzyjaźnionej strony Alembik RPG. Autorem jest Łukasz Kołodziej. Zapraszamy do lektury.

Tekst z przed mniej więcej roku, jakoś wtedy zaczynałem się trochę poważniej zajmować RPG. Nic nie stracił na aktualności, a nawet zyskał jej jeszcze więcej, zwłaszcza w świetle rozwijającej się Manufaktury.

Ostatnio kumpel (od kartki i butelki, po którą trzeba stać w kolejce…) zaszczepił mi w głowie niebezpieczną myśl, więc jako byt znudzony ponad wszelką miarę jąłem zajmować ową myślą moją mózgownicę aż urodził mi się (nie pierwszy to zresztą mej imaginacji bękart) z tego taki tekst.
Otóż zaczynając od owej myśli (tyleż przerażającej, co fascynującej) – w cywilizowanym społeczeństwie „mistrzowie gry” są de facto ostatnimi gawędziarzami.

Dziedzictwo – rzecz o współczesnych bardach

Nowelogoalembika

Tekst pochodzi z zaprzyjaźnionej strony Alembik RPG. Autorem jest Łukasz Kołodziej. Zapraszamy do lektury.

Tekst z przed mniej więcej roku, jakoś wtedy zaczynałem się trochę poważniej zajmować RPG. Nic nie stracił na aktualności, a nawet zyskał jej jeszcze więcej, zwłaszcza w świetle rozwijającej się Manufaktury.

Ostatnio kumpel (od kartki i butelki, po którą trzeba stać w kolejce…) zaszczepił mi w głowie niebezpieczną myśl, więc jako byt znudzony ponad wszelką miarę jąłem zajmować ową myślą moją mózgownicę aż urodził mi się (nie pierwszy to zresztą mej imaginacji bękart) z tego taki tekst.
Otóż zaczynając od owej myśli (tyleż przerażającej, co fascynującej) – w cywilizowanym społeczeństwie „mistrzowie gry” są de facto ostatnimi gawędziarzami.