O twórcach gier refleksji słów kilka

Artykuł powitalny nowej Redaktor Naczelnej, Joanne. Podziękowania dla Thorana oraz przemyślenia dotyczące Administratorów – Twórców gier.

Szanowni Czytelnicy,

na wstępie chciałabym podziękować Thoranowi za przekazanie mi pieczy nad Yggdrasil – Drzewem Światów. Nie będę niczego obiecywać; napiszę jedynie, że postaram się aby Yggdrasil było jeszcze lepsze.
Sama od wielu lat gram na tekstowych grach fabularnych, najpierw na tak zwanych vallherynkach, a od niedawna również na forach. Odkąd sięgam pamięcią przede wszystkim mówi się o tym czego potrzebują gracze. Co musi zapewniać gra, aby ich nie tyle co zaciekawić, ale również i przyciągnąć na dłużej. W jakich realiach najlepiej tworzyć grę, aby nie spotkała się ona z brakiem zainteresowania. Jaka powinna być mechanika – i czy w ogóle – by gracz ją zrozumiał i co ważniejsze: stosował w praktyce. Co powinno się zapewnić graczowi nie tylko na starcie gry, ale także w późniejszym okresie. Gracz. Gracz to słowo klucz. Nikt jednak nie mówi o tym, że nie byłby graczem gdyby nie gra, na której toczy swoje rozgrywki. Gra, którą zrobił nie kto inny jak jej Administrator.
Myślę, że wiele osób zapomina o Administratorach. Skupia się na tym, by zapewnić sobie jak najlepszą grę i jak największą odskocznię od życia realnego. To jednak właśnie oni są odpowiedzialni za uniwersum. Często również za postawienie gry na jakimś silniku czy serwerze. To dzięki nim możemy uczestniczyć w rozgrywkach, w których bierzemy udział. To oni rezygnują z największej przyjemności jaką daje gra – z uczestniczenia w grze na takiej samej płaszczyźnie co zwykły gracz. Wiedzą o wszystkim, co się dzieje w wykreowanym przez nich świecie. Znają całe uniwersum na wylot. Są pozbawieni najważniejszej – według mnie – rzeczy: niewiedzy o tym, co spotka ich postać. To prawda, jest wielu administratorów, którzy prowadzą swoje postacie i grają z innymi, lecz mimo wszystko nigdy nie będą zwykłymi graczami.
Każdy Administrator inaczej podchodzi do swojej gry. Jedni stawiają na fabułę kosztem innych elementów, na przykład wyglądu. Inni uważają, że opisywanie świata od A do Z mija się z celem, a gracze sami chętnie będą pisać projekty i uzupełniać wizję autora. Jeszcze inni tworzą grę z myślą o tych, którzy lubią rozgrywkę mechaniczną silnie wspierającą działania fabularne. Niezależnie od tego jakie rozwiązania preferuje dany Administrator, gracze często nie myślą o tym, że poświęcił on swój czas i chęci na stworzenie gry skierowanej do konkretnego typu odbiorcy. Mamy grę, na której jest ciekawie opisany świat, ale nie możemy tego wykorzystać, bo musimy najpierw “podkoksić” postać? Cóż z tego, napiszmy o tym jakie to jest niekorzystne dla części osób. Żaden szanujący się Administrator nie napisze: “nie podoba Ci się? Idź grać gdzieś indziej”. Często zapominamy o szacunku do niego jako Twórcy i żądamy rzeczy, które miałyby zostać zmienione dla garstki graczy. To jasne, że Administrator powinien brać pod uwagę potrzeby potencjalnych graczy, ale — moim zdaniem — nie powinno być też tak, że będzie tworzyć coś niezgodnie ze swoimi przekonaniami czy preferencjami. Tworząc grę robi to przede wszystkim dla podobnych sobie. Dla osób, które mają możliwie najbardziej zbliżone preferencje i poglądy.
Ciekawi mnie co sprawiło, że ten czy tamten Administrator zdecydował się stworzyć grę. Jaka idea i cele mu przyświecały kiedy ją tworzył. Ile czasu zajmuje stworzenie uniwersum, do którego chce się zaprosić graczy. Co jest ważne w samym administrowaniu, a o czym wiele osób zapomina. Co sprawia, że gra odnosi sukces mimo porażek. Co sprawia, że nadal chce się prowadzić swoją grę.
Aby uzyskać odpowiedzi na te pytania zdecydowałam się przeprowadzić wywiady z wybranymi Administratorami gier. Ich wyniki przedstawię Wam w kolejnych artykułach.

Z serdecznymi pozdrowieniami,
Joanne.

4 thoughts on “O twórcach gier refleksji słów kilka

  1. Najgorzej jest wtedy, kiedy Administrator lub Administratorzy mają swoją wizję gry i próbują sztywno się jej trzymać. A wszelkie próby wprowadzenia czegoś nowego przez graczy są blokowane.
    Przykładem Ferelden, gdzie Administracja/Mistrzowie Gry wydają się grać tylko pod siebie i grono bliskich im graczy.

    1. Dajcie już spokój z tym Fereldenem. Gram co prawda od niedawna, ale prawie w ogóle nie udzielam się na cb, nie znam prywatnie nikogo z administracji, a zaraz po rejestracji dostałem prywatę od opiekunki mojej frakcji, na ŻF zostałem przyjęty bez problemów. MG są wymagający, sesje są trudne, błędy postaci kara się surowo, ale czy to źle? Tracisz głowę na misjach i robisz głupoty = bierz udział w takich o niskim ryzyku, albo giń.

  2. Jak zaczynałem z Eroną, natrafiłem na jeden, poważny problem: sam nie byłem w stanie zrobić wszystkiego. Przy założonej skali projektu, tekstów, które musiałbym napisać było zdecydowanie za dużo. Postanowiłem więc poszukać pomocy – i tak, z biegiem czasu, do teamu dochodziły kolejne osoby. Ich pomysły zaskakiwały mnie niezmiernie; o wielu rzeczach i wątkach nigdy bym nie pomyślał. Wiele też moich pomysłów, uległo tym samym znacznym, wręcz drastycznym zmianom, nie zawsze mi odpowiadającym.

    Przez pewien czas byłem tym faktem bardzo rozżalony. Przecież Vitio i Taharet miały wyglądać inaczej, historia miała być inna. Najzwyczajniej w świecie – wkurzało mnie to. Po otwarciu gry zauważyłem jednak, że te same osoby, które żywo angażowały się w tworzenie projektu, pisanie tekstów – równie mocno angażowały się w rozgrywkę. I to zabrzmi jak „oczywistość, której nie potrzeba nawet pisać”, ale zrozumiałem, że wspomniani gracze automatycznie poczuli, że projekt „jest ich”. Motywacja była – i jest – niezwykle wysoka.

    Jeśli więc zakładamy, że wszyscy jesteśmy Twórcami i chcemy by projekt nie był traktowany jak „kolejna vallherynka”, musimy otworzyć się na inne pomysły. Oczywiście nie twierdzę, że Admin nie powinien mieć dużo do powiedzenia, absolutnie. Ja sam często narzucam swoje zdanie, bo koniec końców – to ja jestem odpowiedzialny za sukces lub porażkę projektu (na administrację zrzuca się wszystko, mówiąc najogólniej). Gdy jednak widzę, że ktoś z ekipy jara się swoją działką, pozwalam mu działać, czasem zagryzając język i powstrzymując się od wypowiadania swojego zdania.

Dodaj komentarz